Migawki z miasta głosów - „Głosy Marrakeszu” Eliasa Canettiego
„W podróży akceptuje się wszystko, oburzenie zostaje w domu. Patrzy się, słucha, zachwyca się najstraszniejszymi rzeczami, bo są nowe.”
To zdanie — jakby zapisane jednym tchem — doskonale oddaje stan umysłu, który towarzyszy mi przy każdej podróży. I może dlatego tak łatwo wpadłam w rytm tej książki. Czytając Canettiego, miałam wrażenie, jakby opisywał nie tylko Marrakesz lat pięćdziesiątych, ale także tę osobliwą zmianę percepcji, która ogarnia człowieka, gdy po raz pierwszy ląduje w świecie innym niż jego własny.
„Jego książka ma doskonałość i wiarygodność migawkowej fotografii”. W tym jednym zdaniu, Roberto Calasso, niezwykle trafnie określił styl noblisty Eliasa Canettiego. Czytanie „Głosów Marrakeszu” można przyrównać do oglądania albumu pełnego pięknych zdjęć z podróży. Na zdjęciach uchwycone są obrazy ludzi, zwierząt, miejsc w których znalazł się autor. Jest tu intymność i prywatność mieszkańców Maroka.
W 1954 roku, Elias Canetti towarzyszy angielskiej ekipie filmowej w Marrakeszu. Podróżując, pomija główne ulice miasta, zaszywając się w bocznych, ciasnych zaułkach, błądząc po dzielnicy żydowskiej mellah, odwiedzając pobliski targ. Fascynuje go zwykła codzienność jak kupno chleba na bazarze („Wybór chleba”), czy lot jaskółek nad dachami domów: Rabują podczas lotu, puste dachy wydają im się pewnie zdobytym krajem („Cisza domów i pustka dachów”).
Interesują go ludzie: grupa niewidomych modląca się na ulicy, dzieci żebrzące w pobliżu restauracji, kobieta stojąca w oknie, mówiąca coś do siebie w niezrozumiałym dla niego języku. Melodia tego języka odurza go: Jej słowa płynęły jak ze źródła i zlewały się ze sobą; nigdy nie słyszałem pieszczotliwych słów w tym języku, ale czułem, że są właśnie takie. Największe znaczenie odgrywają tu drobne szczegóły, niby niewiele znaczące detale. Canetti pisze prosto i bardzo sugestywnie:
Na sukach pachnie korzeniami, jest chłodno i barwnie. Zapach, zawsze przyjemny, zmienia się stopniowo, zależnie od charakteru towarów. Nie ma nazw ani szyldów z cenami, nie ma oszklonych witryn. Wszystko, co na sprzedaż, leży na straganach. Nigdy nie wiadomo, ile coś będzie kosztowało, na towarach nie ma wypisanych cen, bo nie są stałe.
Jest dociekliwym obserwatorem, ma czas, by niespiesznie poznać nowe miejsca, by się zatrzymać i utrwalić sobie te obrazy, dźwięki, zapachy. Błądzenie po Marrakeszu to dla niego bodziec do głębszej refleksji nad różnorodnością kulturową, nad ludźmi i ich wzajemnym stosunkiem do siebie, nad nędzą i ubóstwem. Ujmująca jest ta jego szczerość i wrażliwość -bezpretensjonalna, niemal dziecięca, ale nigdy naiwna.
W 1954 roku, Elias Canetti towarzyszy angielskiej ekipie filmowej w Marrakeszu. Podróżując, pomija główne ulice miasta, zaszywając się w bocznych, ciasnych zaułkach, błądząc po dzielnicy żydowskiej mellah, odwiedzając pobliski targ. Fascynuje go zwykła codzienność jak kupno chleba na bazarze („Wybór chleba”), czy lot jaskółek nad dachami domów: Rabują podczas lotu, puste dachy wydają im się pewnie zdobytym krajem („Cisza domów i pustka dachów”).
Interesują go ludzie: grupa niewidomych modląca się na ulicy, dzieci żebrzące w pobliżu restauracji, kobieta stojąca w oknie, mówiąca coś do siebie w niezrozumiałym dla niego języku. Melodia tego języka odurza go: Jej słowa płynęły jak ze źródła i zlewały się ze sobą; nigdy nie słyszałem pieszczotliwych słów w tym języku, ale czułem, że są właśnie takie. Największe znaczenie odgrywają tu drobne szczegóły, niby niewiele znaczące detale. Canetti pisze prosto i bardzo sugestywnie:
Na sukach pachnie korzeniami, jest chłodno i barwnie. Zapach, zawsze przyjemny, zmienia się stopniowo, zależnie od charakteru towarów. Nie ma nazw ani szyldów z cenami, nie ma oszklonych witryn. Wszystko, co na sprzedaż, leży na straganach. Nigdy nie wiadomo, ile coś będzie kosztowało, na towarach nie ma wypisanych cen, bo nie są stałe.
Jest dociekliwym obserwatorem, ma czas, by niespiesznie poznać nowe miejsca, by się zatrzymać i utrwalić sobie te obrazy, dźwięki, zapachy. Błądzenie po Marrakeszu to dla niego bodziec do głębszej refleksji nad różnorodnością kulturową, nad ludźmi i ich wzajemnym stosunkiem do siebie, nad nędzą i ubóstwem. Ujmująca jest ta jego szczerość i wrażliwość -bezpretensjonalna, niemal dziecięca, ale nigdy naiwna.
„Głosy Marrakeszu” to dla mnie książka o patrzeniu — uważnym, cierpliwym, otwartym. O takim patrzeniu, które na długo zostaje w człowieku i zmienia sposób, w jaki widzi się świat.
Elias Canetti
Głosy Marrakeszu. Zapiski po podróży
Wyd. Słowo / Obraz Terytoria 2013
tłum. Maria Przybyłowska
Głosy Marrakeszu. Zapiski po podróży
Wyd. Słowo / Obraz Terytoria 2013
tłum. Maria Przybyłowska

