Między dwoma światami – “Brooklyn” i “Long Island” Colma Tóibína


W literaturze migracyjnej rzadko spotyka się powieść tak cichą, a zarazem przenikliwą jak "Brooklyn" Colma Tóibína. Autor, znany z powściągliwego stylu i subtelnej empatii wobec bohaterów, opowiada historię Eilis Lacey, młodej Irlandki, która w latach pięćdziesiątych opuszcza Wexford, by rozpocząć nowe życie w Nowym Jorku. Na pierwszy rzut oka fabuła jest prosta: praca w sklepie, kurs rachunkowości, spacery po Brooklynie, wizyty w kościele i rozwijający się związek z Tony’m. Jednak w tej pozornej banalności Tóibín odkrywa codzienność pełną niuansów, w której drobne decyzje nabierają dramatycznej wagi.

Irlandia lat pięćdziesiątych jawi się jako miejsce ograniczonych możliwości, gdzie młode kobiety stoją przed trudnymi wyborami. Brooklyn z kolei oferuje przestrzeń nowych szans, ale i subtelnych wyzwań: relacje społeczne, hierarchia klasowa, rytuały życia imigrantów sprawiają, że Eilis musi negocjować własną tożsamość między starym domem a nowym światem. Tóibín pokazuje, że emigracja oznacza bycie obcym w dwóch miejscach jednocześnie, a proces przystosowania jest pełen drobnych kompromisów i wewnętrznych napięć.

Eilis jako bohaterka nie wyróżnia się dramatyzmem, a mimo to pozostaje postacią głęboko wiarygodną. Jej codzienne wybory – praca, nauka, rozwijanie relacji – stają się kanwą, na której autor portretuje subtelne przemiany psychologiczne. Drobnymi gestami i niewypowiedzianymi słowami Tóibín tworzy postać, której życie zyskuje dramatyczną głębię mimo pozornego spokoju. Nawet zwykłe wycieczki na Coney Island czy mecze baseballowe stają się nośnikami refleksji i wewnętrznego napięcia.

Kontynuacja w postaci "Long Island" przenosi czytelnika dwadzieścia lat później, w połowę lat siedemdziesiątych. Teraz Eilis Fiorello zmaga się z kryzysem małżeńskim, wychowuje nastoletnie dzieci i stawia czoła skomplikowanym relacjom z rodziną męża. Powrót do Enniscorthy z okazji urodzin matki zestawia stare i nowe – tradycję i upór z lokalnymi nowinkami, jak frytkarnia przyjaciółki Nancy. Eilis staje się bardziej świadoma siebie i swoich wyborów; nawet pozornie drobne decyzje mają znaczenie.

Tóibín mistrzowsko prowadzi narrację, przechodząc między perspektywami Eilis, Nancy i Jima Farrella. Bohaterowie drugoplanowi, choć pojawiają się tylko na chwilę, dodają narracji koloru i autentyczności. Cisza, niedopowiedzenia i subtelne gesty sprawiają, że napięcie i emocje są odczuwalne w każdej scenie. Styl autora pozostaje oszczędny, precyzyjny i subtelny – zwyczajne wydarzenia, jak przygotowania do przyjęcia czy rodzinne spotkania, nabierają znaczenia dzięki drobnym obserwacjom i subtelnemu humorowi.

Obie powieści ogromnie mi się podobają. Tworzą subtelne studium życia jednostki, pokazując, że codzienność – choć pozornie zwyczajna – kryje dramat, moralne wybory i złożone relacje. Tóibín potrafi nadać codziennym doświadczeniom rangę literackiego wydarzenia, budując prozę opartą na wnikliwej psychologii i głębokim zrozumieniu ludzkich emocji. Zarówno Brooklyn, jak i Long Island to książki wymagające uważności, nagradzające cierpliwego czytelnika subtelnością obserwacji i emocjonalną siłą narracji.

Dla miłośników literatury pięknej to lektura poruszająca i wciągająca, w której codzienne życie bohaterów staje się pełne znaczeń. Obie powieści warto czytać nie tylko dla opowieści o migracji czy dorastaniu, ale także dla przyjemności obcowania z językiem precyzyjnym, oszczędnym, a jednocześnie pełnym emocji. To literatura, która potrafi wydobyć niezwykłość z pozornie zwykłego życia i zostaje w pamięci na długo po odłożeniu książki.


*Brooklyn, Long Island, Colm Tóibín, wyd. Rebis, tłum. Jerzy Kozłowski