Szczery portret macierzyństwa - „Nocne czuwanie” Sarah Moss


Autentyczność. 

To pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy po przeczytaniu "Nocnego czuwania" brytyjskiej autorki Sarah Moss. Książka, której opis wydawnictwa nasuwa początkowo myśl o powieści kryminalnej czy wręcz gotyckiej historii z wyspiarskim mrokiem w tle, okazuje się — na szczęście — czymś znacznie ciekawszym: gęstym, boleśnie prawdziwym, przenikliwie zabawnym portretem rodzicielstwa. Moss pisze o zmaganiu kariery z macierzyństwem w sposób niezwykle inteligentny, a przy tym pełnym autoironii. I być może właśnie to wrażenie absolutnej szczerości wynika z kreacji głównej bohaterki Anny Bennett — postaci, której nie sposób nie łączyć z samą autorką, choć Moss w wywiadach konsekwentnie unika prostych autobiograficznych odczytań.

***

Moss urodziła się w Szkocji, dorastała w Manchesterze, a następnie spędziła dekadę na Uniwersytecie Oksfordzkim, zdobywając kolejne stopnie naukowe z literatury angielskiej. Jest matką — i nie da się uciec od wrażenia, że jej doświadczenie przeplatania kariery akademickiej z wczesnym macierzyństwem odcisnęło się na całej jej twórczości. Głos Anny Bennett jest głosem kobiety na wskroś prawdziwej, brutalnie szczerej, zabawnej, sarkastycznej i bezlitośnie samoświadomej — jednocześnie znużonej i zachwyconej życiem, do którego została wrzucona bez instrukcji obsługi. 

Anna jest historyczką i stypendystką z Oksfordu, która wraz z rodziną spędza lato na Colsay — fikcyjnej, bezludnej szkockiej wyspie należącej do rodziny jej męża, arystokratycznego ornitologa Gilesa. W intencji młodego małżeństwa pobyt na wyspie miał być czasem twórczej pracy: ona pisze książkę o osiemnastowiecznych koncepcjach dzieciństwa, on liczy maskonury, z zapałem godnym człowieka, który nigdy nie słyszał o problemach dnia codziennego. Wszystko mogłoby się pięknie ułożyć — gdyby nie to, co Moss uchwyciła z chirurgiczną precyzją: proza życia. 

Siedmioletni Raph, żywo zafascynowany katastrofą klimatyczną, z uporem budujący w Lego kolejne modele świata po upadku cywilizacji, oraz jego młodszy brat Moth — mały człowiek w potrzebie, uzależniony od ciastek, książek obrazkowych i nocnego płaczu — tworzą duet, który potrafi skutecznie sabotować każdy twórczy plan matki. Nocne zawodzenie Motha jest wystarczająco głośne, by zbudzić Annę, lecz z niezrozumiałych biologicznych przyczyn nie dociera do uszu ojca, który śpi snem sprawiedliwego. Moth jawi się chwilami jak wymagający, acz pełen uroku mały oprawca — i to w najlepszym znaczeniu literackiej metafory rodzicielskiego chaosu. 

Anna, chronicznie niewyspana, miotająca się między ambicją a obowiązkiem, staje się narratorką, której wierzymy bez zastrzeżeń, bo w jej frustracjach, nadziejach i małych codziennych klęskach odbija się coś uniwersalnego. Moss doskonale uchwyciła doświadczenie rodzica, którego miłość do dzieci współistnieje z desperacką tęsknotą za kilkoma godzinami samotności, ciszy, możliwością dokończenia własnej myśli. To literacki portret kobiety, która próbuje pogodzić bycie żoną, matką, naukowcem — i nieustannie zderza się z granicami własnej wytrzymałości. 

Autorka zręcznie prowadzi nas przez te rozterki, łącząc je z wątkami historycznymi i naukowymi, które nadają Nocnemu czuwaniu dodatkową głębię. Na kartach powieści pojawiają się fragmenty książki pisanej przez Annę oraz XIX-wieczne listy pielęgniarki wysłanej na wyspę, by walczyć ze śmiertelnością niemowląt. Moss wplata te tekstualne odgałęzienia z finezją — są jak echo minionych dramatów, kontrapunkt dla współczesnego rodzicielstwa i przypomnienie, że problemy związane z opieką nad dziećmi mają długą i mroczną historię. 

Pomimo objętości — prawie 500 stron — Nocne czuwanie to powieść zaskakująco kameralna. Mroczna, a jednocześnie ironiczna, czasem przerażająco szczera, ale też pełna czułości. Doskonale wpisuje się w nurt współczesnej literatury feministycznej, pokazując macierzyństwo bez fałszywej idealizacji, bez lukru, w całym jego chaosie, gniewie i zachwycie. Moss pozostaje jednocześnie antropolożką codzienności i znakomitą obserwatorką relacji. Z drobnych frustracji, nieprzespanych nocy i popękanych ambicji buduje opowieść o ogromnej sile emocjonalnej. 

To książka, którą czyta się z narastającym poczuciem, że Moss dotyka czegoś zasadniczego: wstydu, zmęczenia, presji, miłości — wszystkich tych stanów, które składają się na doświadczenie rodzicielstwa, a które rzadko trafiają do literatury z taką szczerością. Nocne czuwanie to nie tylko powieść o matce. To powieść o kobiecie, która próbuje ocalić siebie w świecie pełnym sprzecznych wymagań. I o tym, że czasem największy dramat i największa siła kryją się w zwyczajnych, codziennych chwilach. 

 


Sarah Moss
Nocne czuwanie
wyd. Czwarta Strona 2017
tłum. Paulina Surniak