Posty

Rzeki pamięci i historii - spotkanie z Elif Shafak i "Tam na niebie są rzeki"

Obraz
K iedy odkładam książkę, zazwyczaj potrafię dość szybko wrócić do własnego świata – zamknąć okładkę i zamknąć sprawę. Tym razem jednak dni mijają, a ja wciąż nie mogę się otrząsnąć po lekturze "Tam na niebie są rzeki", najnowszej powieści Elif Shafak. To moje pierwsze spotkanie z jej prozą – brutalne, oszałamiające, zapadające w pamięć. Rzadko zdarza się, by książka otworzyła przede mną tak rozległy pejzaż – geograficzny, historyczny i emocjonalny – i jednocześnie tworzyła spójną, żywą i niepokojącą całość. Shafak, turecko-brytyjska pisarka, od lat uchodzi za jedną z najważniejszych współczesnych autorek, odważnie mierzącą się z pamięcią, tożsamością i polityką. Jej styl, często określany jako maksymalistyczny, nasycony symboliką, metaforami i intensywnością, potrafi zarówno zachwycić, jak i przytłoczyć. W "Tam na niebie są rzeki" sięga po wszystkie swoje charakterystyczne narzędzia, ale robi to z chirurgiczną precyzją. To jej najbardziej ambitna, wielogłosowa powi...

Między dwoma światami – “Brooklyn” i “Long Island” Colma Tóibína

Obraz
W literaturze migracyjnej rzadko spotyka się powieść tak cichą, a zarazem przenikliwą jak "Brooklyn" Colma Tóibína. Autor, znany z powściągliwego stylu i subtelnej empatii wobec bohaterów, opowiada historię Eilis Lacey, młodej Irlandki, która w latach pięćdziesiątych opuszcza Wexford, by rozpocząć nowe życie w Nowym Jorku. Na pierwszy rzut oka fabuła jest prosta: praca w sklepie, kurs rachunkowości, spacery po Brooklynie, wizyty w kościele i rozwijający się związek z Tony’m. Jednak w tej pozornej banalności Tóibín odkrywa codzienność pełną niuansów, w której drobne decyzje nabierają dramatycznej wagi. Irlandia lat pięćdziesiątych jawi się jako miejsce ograniczonych możliwości, gdzie młode kobiety stoją przed trudnymi wyborami. Brooklyn z kolei oferuje przestrzeń nowych szans, ale i subtelnych wyzwań: relacje społeczne, hierarchia klasowa, rytuały życia imigrantów sprawiają, że Eilis musi negocjować własną tożsamość między starym domem a nowym światem. Tóibín pokazuje, że emi...

Szczery portret macierzyństwa - „Nocne czuwanie” Sarah Moss

Obraz
A utentyczność.  To pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy po przeczytaniu " Nocnego czuwania" brytyjskiej autorki Sarah Moss. Książka, której opis wydawnictwa nasuwa początkowo myśl o powieści kryminalnej czy wręcz gotyckiej historii z wyspiarskim mrokiem w tle, okazuje się — na szczęście — czymś znacznie ciekawszym: gęstym, boleśnie prawdziwym, przenikliwie zabawnym portretem rodzicielstwa. Moss pisze o zmaganiu kariery z macierzyństwem w sposób niezwykle inteligentny, a przy tym pełnym autoironii. I być może właśnie to wrażenie absolutnej szczerości wynika z kreacji głównej bohaterki Anny Bennett — postaci, której nie sposób nie łączyć z samą autorką, choć Moss w wywiadach konsekwentnie unika prostych autobiograficznych odczytań.

Czwórka z Oslo: opowieść o dojrzewaniu i marzeniach - „Beatlesi” Lars Saabye Christensen

Obraz
O twieram książkę i przez pierwsze kilkadziesiąt stron, czuję zapach jabłek i dusznego lata. Gdzieś w zakamarkach umysłu słyszę utwory Beatlesów i z wypiekami na twarzy, zasiadam razem z czwórką równych chłopaków wokół gramofonu, wsłuchując się w kolejne utwory brytyjskiego zespołu: Help, Yellow Submarine, Strawberry Fields Forever... Każdy utwór to osobny rozdział w czyimś życiu. W tak przyjemny sposób wciąga w swój świat norweski pisarz Lars Saabye Christensen. Wbrew temu jakie myśli nasuwa tytuł powieści, „Beatlesi” to nie książka o cudownej czwórce z Liverpoolu, a o cudownej czwórce z Oslo: o Kimie, Gunnarze, Oli i Sebie oraz o niezwykłej przyjaźni jaka ich połączyła.

O odkrywaniu rodzinnej przeszłości - „Wojna i terpentyna” Stefana Hertmansa

Obraz
P rzez całą lekturę „Wojny i terpentyny” Stefana Hertmansa  towarzyszyła mi jedna myśl – jak mało w gruncie rzeczy wiemy o swoich przodkach, o rodzinie, o korzeniach. Kiedy jesteśmy mali, słuchamy różnych opowieści naszych rodziców lub dziadków o tym jak się poznali, co w życiu robili i w jakich czasach żyli. Ale to są zawsze tylko fragmenty wyrwane z przeszłości; rozdziały, które ciężko nam potem połączyć w kompletną powieść mającą swój początek – środek – i zakończenie. Dlatego uważam flamandzkiego pisarza Stefana Hertmansa, za ogromnego szczęściarza, bo dane mu było zaglądnąć do walizki pełnej wspomnień jednej z najbliższych mu osób. Miał możliwość poznać pożółkłe dzienniki swego dziadka i przekonać się ile w życiu zniósł i czego doświadczył.   „ Teraz chciałbym ponownie usłyszeć ich opowieści ze szczegółami,  bo jako dziecko byłem widzącym ślepcem, słyszącym głuchym .”

Wiek rozumu i wiek szaleństwa - „Opowieść o dwóch miastach” Charlesa Dickensa

Obraz
„Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą. Dążyliśmy prosto w stronę nieba i kroczyliśmy prosto w kierunku odwrotnym. Mówiąc zwięźle, były to lata tak bardzo podobne do obecnych, że niektórzy z najhałaśliwszych znawców owej ery widzą w niej dobro i zło takie samo jak dzisiaj, tylko w nieporównanie wyższym stopniu.”  - Charles Dickens, Opowieść o dwóch miastach

Migawki z miasta głosów - „Głosy Marrakeszu” Eliasa Canettiego

Obraz
„W podróży akceptuje się wszystko, oburzenie zostaje w domu.   Patrzy się, słucha, zachwyca się najstraszniejszymi rzeczami, bo są nowe.” T o zdanie — jakby zapisane jednym tchem — doskonale oddaje stan umysłu, który towarzyszy mi przy każdej podróży. I może dlatego tak łatwo wpadłam w rytm tej książki. Czytając Canettiego, miałam wrażenie, jakby opisywał nie tylko Marrakesz lat pięćdziesiątych, ale także tę osobliwą zmianę percepcji, która ogarnia człowieka, gdy po raz pierwszy ląduje w świecie innym niż jego własny. „Jego książka ma doskonałość i wiarygodność migawkowej fotografii”. W tym jednym zdaniu, Roberto Calasso, niezwykle trafnie określił styl noblisty Eliasa Canettiego. Czytanie „Głosów Marrakeszu” można przyrównać do oglądania albumu pełnego pięknych zdjęć z podróży. Na zdjęciach uchwycone są obrazy ludzi, zwierząt, miejsc w których znalazł się autor. Jest tu intymność i prywatność mieszkańców Maroka.

„Dzika droga. Jak odnalazłam siebie” - Cheryl Strayed

Obraz
Z ałożony w 1968 roku wysokogórski szlak Pacific Crest Trail, decyduje się przejść rocznie około 300 śmiałków. Nie są ich w stanie odstraszyć chłód, głód, dzikie zwierzęta czy też fizyczne wyczerpanie organizmu po tak długiej wędrówce. Bo to, co można znaleźć na ponad 4000 km trasy z pewnością jest w stanie wynagrodzić wszelki trud i wysiłek, a zdobyte doświadczenie może zmienić czyjeś życie, raz na zawsze. Tak właśnie było z Cheryl Strayed, amerykańską pisarką, która w 1994 roku, mając zaledwie dwadzieścia parę lat zdecydowała się zmierzyć z własnymi lękami, uporać z przeszłością i odnaleźć własną drogę do szczęścia w dziczy.

Podróż bez granic – refleksje nad „Oswajaniem świata” Nicolasa Bouviera

Obraz
M niej więcej w tym samym czasie kiedy Jack Kerouac i jego przyjaciele rozbijali się po Stanach Zjednoczonych, dając początek nowemu nurtowi w kulturze i stając się wzorem do naśladowania dla niejednego zbuntowanego nastolatka, Europa również zyskała sobie swojego obieżyświata - głodnego ruchu, przygód i poszukiwań duchowych. Był nim Nicolas Bouvier,  dla którego już od dziecka świat jawił się jako niezwykle pociągające miejsce. 

Historia, mitologia i geny – recenzja „Middlesex” Jeffreya Eugenidesa

Obraz
Z azwyczaj na swoje powieści każe czytelnikom czekać około dekady, ale kiedy już coś opublikuje możecie być pewni, że będzie to coś niezwykle dobrego! Jeffrey Eugenides,  jeden z moich ulubionych współczesnych pisarzy, po raz kolejny wciąga do s tworzonego przez siebie niesamowitego świata, w którym mitologia grecka przeplata się ze współczesnością  i w którym raz jeszcze możemy być świadkami przełomowych momentów w historii.